Nie wychodź córko

Nie wychodź córko za mąż za poetę
On w głowie miewa takie różne rzeczy
On Ci pokaże światy bardzo dziwne
Aż zechcesz w nie ulecieć

Bo są mężczyźni w swoich limuzynach
Oni zabiorą Cię w góry i nad morze
Treści w nich żadnej nie znajdziesz ni krztyny
Lecz z formą – nie najgorzej

Są też faceci cisi i roztropni
Rachunki mają na czas zapłacone
Pytani o to czy kiedyś kochali
Mówią: no przecież mam żonę.

I smutno zabrzmi to co teraz powiem
I długo tak moglibyśmy się spierać,
Ze wybór żaden nie jest doskonały
Przynajmniej jest w czym wybierać.

Dziwisz się córko, dlaczego twój ojciec
Skąd zna tak wiele takich dziwnych rzeczy
Widzisz on także kiedyś był poetą
Ale się z tego wyleczył

Nie martw się córko świat się dziś nie kończy
Jutro dzień nowy może pełen słońca
I tata jeszcze kiedyś coś napisze
Bo wyleczył się lecz nie do końca

Pora już kończyć długą tę piosenkę
I odpowiedzieć (na co czekasz skrycie)
Czy lepszy bankier, piekarz, czy poeta
- nie wiem
Byle cię kochał nad życie